Zawsze, od samego początku, czyli od dobrych chyba dwudziestu lat, narzekałam ile wlazło na naszą starą, wysłużoną, przedpotopową windę w naszym bloku z wielkiej płyty wybudowanym jeszcze w okresie największego boomu budowlanego w minionym ustroju. Zawsze jej obłażące z farby, obdrapane ściany działały na mnie niepokojąco, a że Administrowanie Wspólnotami Mieszkaniowymi Warszawa miała wciąż jeszcze niedoskonałe, to nikt za bardzo nie przejmował się usuwaniem regularnie pojawiających się w niej paskudnych chuligańskich bazgrołów. Dla mnie było to naprawdę przygnębiające, żeby nie powiedzieć, że przyprawiało mnie o niemalże nerwicę i depresję. Nieraz śniłam ten sam koszmarny sen, kiedy to w środku nocy z jakiegoś powodu musiałam wejść do windy i po otwarciu skrzypiących drzwi witał mnie tam dyndający w kabinie wisielec. Dlatego kiedy Administrowanie Wspólnotami Mieszkaniowymi Warszawa ostatnio zdecydowanie poprawiła i dostaliśmy nową windę, mojemu szczęściu nie było wręcz końca, naprawdę!