Szybko znikające dzieło sztuki – TORT

0
753
Rate this post

Od 3 lat koniec lipca to czas, kiedy popuszczam wodze moich cukierniczych fantazji. Wtedy bowiem przygotowuję urodzinowy tort dla najbardziej kochanego przeze mnie człowieczka na świecie – mojej córeczki.

Oprócz wyjątkowego smaku tort musi kusić wyglądem i zaspokajać oczekiwania jubilatki.

Ale skąd ogólnie wzięła się tradycja robienia tortów? Z pomocą przyszła mi wyszukiwarka internetowa i bardzo słodki blog.
Jak się dowiedziałam pierwszy przepis na tort pojawił się w książce The Cassell’s New Universal Cockery Book z 1894 roku. Co ciekawsze rodowód tortu wywodzi się ze starożytnej Grecji i Egiptu, gdzie pieczono okrągłe ciasta, głównie chlebowe, a okrągły kształt tortu oznaczał ciągłość i cykliczność życia. Co więcej w Grecji okrągłe ciasto – imitacja księżyca – pieczono na cześć bogini Artemis.
Na torcie zapalano świeczki, które były symbolem życia i wzmacniały efekt blasku księżyca. Zwyczajowo na torcie było tyle świeczek, ile lat miał jubilat, niektóre przekazy mówiły o tym, by dodawać jedną więcej – na szczęście.

Świeczki na torcie – zdjęcie www.londynek.net

Pierwsze torty miały postać chleba, który słodzono miodem i dodawano orzechy i suszone owoce. Do ich wypieku stosowano formy z metalu lub drewna.
W Europie pierwsze torty pojawiły się około XVII wieku i były już słodzone cukrem. Prawdziwe torty stworzyli jednak Włosi, którzy swoją sztukę cukierniczą przeznaczali tylko dla wyjątkowych osobistości. W tortach łączyli smak z estetyką.
W Polsce pierwsze torty zaczęto tworzyć od 1518 roku. Jako pierwsza tych specjałów spróbowała królowa Bona.
W drugiej połowie XIX wieku tort nabrał rangi wykwintnego deseru, z kremem lub bitą śmietaną.
Obecnie tort towarzyszy nam w ważnych chwilach życia, takich jak urodziny, chrzciny, wesela.

Tort jest symbolem gościnności i radości. Coraz częściej łączy w sobie walory smakowe z estetycznymi, sprawiając, iż wygląda jak słodkie dzieło sztuki.

Ja na 3 urodziny mojej córki, postanowiłam zrobić jej tort w kształcie tej właśnie liczby.

Pracę nad moim tortem rozpoczęłam od przygotowania tortownicy. Największa tortownica, jaką posiadam, ma 26cm średnicy. Zależało mi, aby ciasto było jak największe. Wysmarowałam ją masłem i wysypałam tartą bułką.

Przystąpiłam do sporządzenia biszkoptu.
Do miseczki wbiłam 4 całe jaja i miksowałam około 15 minut z 1 szklanką cukru . Może się wydawać, że to bardzo długo, ale dzięki temu cukier dokładnie się rozpuści i nie karmelizuje się potem podczas pieczenia.
Dodałam 1 łyżeczkę proszku do pieczenia Dr. Oetkera i po ½ szklanki mąki pszennej i ziemniaczanej (ja używam zawsze mąki ze Szczepanek – moim zdaniem jest najlepsza).
Biszkopt wlałam do tortownicy i piekłam około 40minut. Po ostudzeniu przekroiłam biszkopt na 3 części.

Z papieru wycięłam sobie szablon cyfry 3 , przyłożyłam do biszkoptu i wykroiłam piękną trójkę.
Dzień wcześniej przygotowałam sobie Niebieską galaretkę marki Wodzisław, którą potem pokroiłam w kosteczki.
Żeby ciasto było delikatne i wilgotne przed przełożeniem bitą śmietanką sporządziłam poncz. Zaparzyłam w szklance wody 1 saszetkę herbatki Loyd Jeżyna i Jagoda, która po ostudzeniu świetnie nadawała się do nasączenia ciasta i nadała mu owocowy smak.

800ml śmietanki 30%( użyłam z Kauflandu i okazała się bardzo dobra) ubijałam na najwyższych obrotach przez kilka minut, potem dodałam 2 opakowania usztywniacza do bitej śmietany. Kiedy śmietanka uzyskała już oczekiwany efekt rozdzieliłam ją na dwie części, a następnie do jednej z nich dodałam niebieskiego barwnika spożywczego Dr. Oetkera.

A potem zaczęła się już zabawa….
Pierwszą warstwę biszkoptu nasączyłam ponczem i położyłam biała bitą śmietankę. Na drugiej nasączonej części ciasta umieściłam błękitną śmietankę i kosteczki niebieskiej galaretki. Ostatnią część biszkoptu również nasączyłam ponczem i pokryłam białą śmietanką. Boki tortu obsypałam pokruszonym ciastem, które pozostało mi po wycięciu cyfry 3. Szprycą do kremu zrobiłam niebieski obrys całego tortu. Wierzch tortu ozdobiłam cukrowymi motylkami Dr. Oetkera i owocami borówki amerykańskiej.

Gotowe!!!
Pozostało tylko włożyć świeczki i przyjmować gości.

Mój tort tuż po ukończeniu

A oto moje „dzieło sztuki”. Chociaż całkiem amatorskie, gdyż cukiernikiem nigdy nie byłam, zapewniam, że smakowało wyjątkowo.