Powracamy w styczniu po długiej (miesięcznej) przerwie. Wiele się przez ten czas wydarzyło: święta z mikołajowymi prezentami, później szampańska sylwestrowa zabawa, a teraz czas na karnawałowe tańce w rytmie skocznej muzyki.

Oczywiście nadszedł czas na nowe inspiracje na naszym blogu. Ponieważ mamy za oknem zimę (choć może niekoniecznie jest ona śniegowa i mroźna), to przyszła pora na zimowy akcent.

Zimowy las, styczeń 2015

Korzystając z niewielu śnieżnych dni postanowiłam utrwalić zimowy krajobraz na dłużej. Jak do tego doszło? Obudziłam się któregoś styczniowego poranka i… niespodzianka! Za oknem zamiast dominującego tej zimy deszczu – śnieg. Śniegu co niemiara, ulice zasypane, na parapecie iskrzy się warstwa bialutkiego pyłu, karmnik dla ptaków szczelnie oblepiony śniegiem. Wszystko, ale to wszystko białe. I dodatkowo pięknie opromienione słońcem, przedzierającym się pomiędzy chmurami. Takiego dnia nie można było zmarnować. Mimo dość niskiej wartości na termometrze, ruszyłam na dłuższy spacer.
zima

Jeden z zimowych widoków podczas spaceru

Piękne, zimowe krajobrazy i cisza otulona śniegiem sprawiła, że te białe widoki musiałam przenieść na papier. Tak oto powstała seria pejzaży w odcieniach szarości i bieli.

Jak wykonać firnowy pejzaż? Co jest potrzebne do namalowania śnieżnego widoku?

Ja postawiłam na prostotę i elegancję. Wybrałam w tym celu następujące przybory malarskie:

papier formatu A5 o gramaturze 270g w kolorze bieli
czarny tusz kreślarski Koh-i-Noor
pędzle orzechowe i płaskie różnej grubości
woda (do rozcieńczania tuszu)

Moje pejzaże malowałam mocno rozcieńczanym tuszem, dlatego też wybrałam grubszy papier, który ładnie wchłaniał wodę i nie falował się podczas pracy. W celu uzyskania żądanego odcienia szarości tusz rozcieńczałam w wodzie. W taki sposób można uzyskać niezliczoną ilość szarych tonów.

Po namalowaniu zimowych krajobrazów odczekałam, aż wyschną. Następnie oprawiłam je w czarne passe-partout, które pięknie podkreśliły biały puch uwieczniony na obrazach.

Tak się prezentują wykonane przeze mnie pejzaże w tuszu.

Co prawda moje widoki jeszcze nie zawisły na żadnej ze ścian, ale jestem przekonana, że zajmę się tym w wolnej chwili. Gdy zawisną wynagrodzą brak śniegu i przywołają wspomnienia spaceru w mroźny i słoneczny dzień, gdy śnieg skrzypiał pod butami.