Wszystkie wskazówki, o których piszę, odnoszą się do serwisu na świeżej domenie. Przyjmuję również, że strona:
-ma w chwili startu około 20-50 stron,
-posiada mapę, czyli stronę, na której znajdują się odnośniki do wszystkich podstron (przykład),
-jest zoptymalizowana po kątem googiela (czyli m.in. znaczniki hX, pogrubienia, podkreślenia i italizacja słów kluczowych, alt-y w obrazkach, zastosowany mod_rewrite w adresach, unikalne description i title dla każdej podstrony, odpowiedni nasycenie słowami kluczowymi, dobre linkowanie wewnętrzne),
-jest pozycjonowana na kilka fraz (nie więcej jak 10) – każda z nich występuje w obrębie serwisu,
-posiada również linki zewnętrzne do odpowiednich powiązanych stron (ale nie zaplecza),
-w miarę upływu czasu, będzie się rozrastać o kolejne podstrony.

Jeśli chodzi o zaplecze, to przede wszystkim z początku nie powinno być właściwie żadnych powiązań do docelowej strony; mam na myśli IP serwera, dane whois, ten sam kod AdSense i Analytics, czy jakiekolwiek linki. Metody tworzenia dobrego zaplecza, to temat na inne równie długie wypracowanie… 😉

Następna uwaga: jestem stanowczym przeciwnikiem stosowania systemów wymiany linków dla docelowo pozycjonowanej strony! Uznaję dopalanie w ten sposób swoich wpisów w katalogach, preclach czy “prawdziwych” presell-pages; również można stosować te systemy do podlinkowania swojego zaplecza – chociaż i tu szczerze radzę nie wrzucać całego zaplecza do jakiegokolwiek systemu.

Czemu jestem przeciwny tym systemom? (w szczególności wymiany zmiennej)
1. W przypadku awarii serwera/zaprzestania działalności nagle traci się całe mnóstwo linków, i domena często jest już nie do uratowania.
2. Nigdy nie mamy pełnej kontroli nad tym, gdzie są zamieszczane linki do naszej strony. Istnieje wiara, że nie można być ukaranym za linki prowadzące do witryny… Ale nie ma 100% pewności.
3. Strony korzystające z obecnie istniejących systemów jest dość łatwo wykryć.
4. Systemy wymiany linków zmiennych powodują dużą rotację linków na różnych stronach – raz link jest, drugim razem nie ma; jest to niezwykle nienaturalne zachowanie i prawdę mówiąc dziwię się, że nadal korzystanie z tego typu systemów przynosi korzyści. Wystarczyłoby przecież, żeby googiel brał pod uwagę tylko linki, które rezydują na stronie na przykład przez co najmniej tydzień.