Przyszedł czas na kolejną odsłonę mandali. Do 10-tego października co prawda jeszcze trochę czasu, ale postanowiłam już dziś zaprezentować moje kolejne etapy pracy nad tym cudeńkiem.
Oczywiście dla jeszcze niewtajemniczonych przypominam, że „rozchodzi się” o ogłoszone już spory czas temu wyzwanie Klubu Twórczych Mam, które podjęłam. Przeczytać można o tym tutaj (wpis dotyczący 1 recenzji pracy nad mandalą), a także tutaj (wpis podsumowujący pracę nad mandalą w poprzednim miesiącu).
Również w poprzedniej części umieszczałam krótką historię mandali, więc zainteresowanych odsyłam do tego wpisu. Dziś zaś relacja zdjęciowa i kilka słów o samym tworzeniu 🙂
18 runda i koniec dziergania dnia drugiego
Poprzednio zakończyłam opisywanie na 18. okrążeniu z 36., a więc równo w połowie drogi do sukcesu. Utrzymując nadal zieloną tonację barw sprawnie przeszłam do okrążenia 19. i 20. Tutaj przyszła pora na zmianę koloru i gamy barwnej – padło na piękny, głęboki niebieski. Namachałam się szydełkiem, dłoń się rozgrzała do czerwoności, zdawałoby się, że szydełko samo dzierga. Po niebieskim przyszedł czas na granat i właśnie zamykając to okrążenie został prawie ukończony wypukły wzór mandali. Dobrałam jeszcze 3 kolory na następne trzy rundki – jasny niebieski oraz dwa odcienie fioletu.
Tym sposobem moja mandala powiększyła się i z osiemnastu do dwudziestu pięciu okrążeń. Ostatnie wykonane okrążenie było jak to ujęła moja znajoma – wykończeniem dla okrągłej części mandali. Średnica mandali na tym etapie to 25cm. Już niewiele się ona powiększy.
Czas przerabiania tych kolejnych 7 okrążeń wyniósł kilkanaście godzin. Powodem takiego wydłużenia pracy jest nie tylko powiększająca się średnica, ale także potrzeba liczenia wszystkiego, aby wyszło jak należy.
Tak prezentuje się mandala po ukończonym 25 okrążeniu
Jak i uprzednio zapraszam oczywiście do śledzenia postępów, zarówno moich jak i innych uczestników, którzy wyzwanie mandalowe podjęli.
Na koniec jeszcze dwa zdjęcia prezentujące wypukły wzór mojej mandali.