Roland Garros 2001

Kilkanaście lat temu w kraju nad Wisłą tenisówki były uznawane za najpopularniejsze obuwie sportowe. Co dziwne, w tenisa ziemnego grali tylko nieliczni.
Czasy się zmieniły, zmieniły się obyczaje, ulepszono też komputery, powiększono monitory i płynność animacji obiektów na nich pokazywanych. W efekcie po miejskich kortach biega coraz to większa rzesza niedzielnych sportowców, polskie turnieje stają się coraz głośniejsze w świecie, zaś jeśli kogoś nie stać na nawet niewielki wysiłek fizyczny, to może skorzystać z peceta bądź Playstation, a nawet niewielkiej konsolki Gameboy Color, by choć na chwilę poczuć się jak siostry Williams, Agassi czy leciwy już Fibak. Znana francuska firma Cryo przygotowuje bowiem nową wersję swego sztandarowego symulatora sportowego o nazwie Roland Garros 2001.
Program ewoluuje, tak jak i znane sportowe serie firmy Electronic Arts (FIFA, NHL, NBA, NFL), dość powoli, a zarazem niezwykle skutecznie. Kolejne jego edycje prezentują się coraz ciekawiej, choć do ideału trochę jeszcze brakuje. Za każdym razem jednak Roland Garrosy oferują możliwość wzięcia udziału w rozgrywce singlowej bądź deblowej na jednym z najpopularniejszych turniejów – tym tytułowym – oraz na kilku innych, mniejszych. Trójwymiarowe korty różnią się oczywiście podłożem, ale i otoczeniem i rozmieszczeniem trybun. Publiczność dzieli się na tą siedzącą w rzędach bliższych, animowaną, i tą siedzącą dalej, przypominającą płaską tapetę. Sami zawodnicy z roku na rok wyglądają bardziej ludzko. Nie są to już patykowaci drągale z maczugą w łapach (patrz stare, pecetowe tenisy), as ładnie animowani mężczyźni i urocze kobiety ściskające nerwowo rakietę, przestępujące z nogi na nogę, wkładające wysiłek w każde uderzenie, cieszące się bądź martwiące po zakończeniu każdego seta. Na potrzeby Roland Garros 2001 Cryo przygotowało całkowicie nowe modele, cechujące się znacznie bardziej imponującym wyglądem, ciekawszymi strojami, a niekiedy buziami przypominającymi graczy znanych z telewizji. Dodano też dynamiczne cienie zawodników, dodające realizmu zabawie, a także ciekawe efekty dźwiękowe. Odbijająca się piłka brzmi naprawdę sympatycznie, zaś publika nie zachowuje się jak banda rozwrzeszczanych nastolatków, która przyszła na mecz tylko po to, by zobaczyć, co jedna z zawodniczek ma pod kusą sukienką.
Oczywiście na tym ulepszenia się nie zakończyły. Bezpośredni producent, firma Carapace, poświęciła wiele uwagi sztucznej inteligencji zawodników, gdyż był to element, który w poprzednich wersjach budził pewne niezadowolenie graczy. Tym razem AI stać ma na znacznie wyższym poziomie, zmuszając nas do dużo większego wysiłku (nie mylić z posiłkiem). Komputerowi zawodnicy zostali podzieleni na „specjalizacje”. Niektórzy z nich kochają biegać bo korcie trawiastym, inni dobrze czują się na betonie, a inni w ogóle dobrze się nie czują i kaleczą wszystko, jak leci. Tenisiści mają też swoje własne style. Jedni grają ofensywnie, inni defensywnie – jakby czekając na błąd przeciwnika, część kocha grać przy siatce, część z głębi pola, zupełnie tak samo, jak ma się rzecz w rzeczywistości. Przygotowano też standardowe tryby gry, proste sterowanie (ze ściną i lobem) i dość niską cenę, przynajmniej na zachodzie.
Gry tenisowe na ogół nie docierają do naszego kraju. Tym razem jest to możliwe – wszystko w rękach CD Projekt i waszych. Jeśli będziecie się namolnie upominać o ów program, z pewnością uda się wam co-nie-co wskórać i Roland Garros 2001 trafi do Polski. I wtedy się zobaczy, ile jest tak naprawdę wart.